Translate

piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 2


- O tu jesteś nareszcie na ziemi myslałam że zemdleje w tym samolocie-Powiedziała Olka
-haha...no to jak idziemy?-zapytałam
-Jasne chodź do taksówki -powedziała Ola
-a powiesz mi kto to był ten chłopak co cały lot trzymał cię za rękę ?-zapytała podnosząc brwi
- to był Zayn leciał do domu -odpowiedziałam po czym wsiadłyśmy do taxi. Podałam adres domu taty kierowcy i powiedzałam gdzie ma nas zawieść.
-A ten chłopak koło ciebie ?
-A to Naill też jedzie do domu....-powiedziała ze zdziwieniem
-Tak to jest kolega Zayna hmm wydają mi się znajomi...
-To super całkiem fajny i... przystojny-zasmiała się

Gdy dojechałysmy zaniemówiłam. Dom taty był ogromny. Od razu wyszłyśmy z taksówi i poleciałam uściskać tatę.
-hej tato!!!-krzyknęłam i rzuciłam się mu na szyję
-hej słońce ależ ty wyrosłaś zapraszam was do środka. -odpowiedział
-Dzień dobry strasznie sę cieszę, że jesteśmy tu-odparła
-Cała przyjemność po mojej stronie.
Weszłyśmy do środka wszędzie, mahoniowe meble, oblijane w skórę kanapy, beżowe ściany.
-Chodźcie zaprowadze was do waszych pokoi-powiedział tata
Wchodząc do pokoju nie wierzyłam własnym oczom. Czy to napewno nie sen?
-Olka uszczypnij mnie...auć-powiedziałam a ona zaczęła się śmiać
Pokój był idealny laptop wieża stereo telewizor plazmowy -normaline żyć nie umierać.
-Poszłam się odświeżyć i ubrałam w to:<klik>.
-Zeszłam na dół tata już na nas czekał
 -to jak dziewczyny idziecie się gdzieś przejść?-zapytał
-No idziemy ,połazimy ,troche pooglądamy-odpowiedziałam
-Ok macie tu pieniądze bawcie się dobrze. Jak wrócicie zapoznam was z członkami zespołu.-tata był menadżerem zespołu.. juz nie pamiętam jakiego...Wyszłyśmy szybko i poszłyśmy do najbliższego sklepu kupiłyśmy parę ciuchów. Później byłyśmy w parku. Po zakupach i spacerze wróciłyśmy do domu..
Od razu poszłyśmy się przebrać bo tata powiedział że za godzinę wychodzimy...
Szybko wziełam prysznic rozpuściłam i wy lokowała  włosy i założyłam to klik ubranie. Chciałam ładnie wyglądać bo nie wiedziałam kogo mam się spodziewać...
Po chwili obie z Olą byłyśy gotowe do wyjścia, zeszłyśmy na  dół i razem z tatą poszłyśmy do samochodu. Po 15 min byliśmy na miejscu. Weszliśmy do restauracji i siedliśmy przy stoliku. Nagle zza rogu zaczęły dobiegać chichoty....Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam....






3 komentarze: