Translate

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 15

~oczami Liama~
To już dzisiaj. wielki dzień. Mam tylko nadzieje że wszystko się uda i spodoba się Danielle. Wstałem o 8. W kuchni zastałem Harrego. Miał świetny humor.
-hej stary. Co ty taki szczęśliwy?
-A dziwisz się? Jak człowiek jest zakochany to się cieszy? No nie?-odparł pokazując białe ząbki
-Ty zakochany? Jedyną osobą w której możesz być zakochany jest...Amy?!-wytrzeszczyłem oczy
-tak własnie tak jest. Wczoraj wszystko jej powiedziałem i mnie przyjęła. Stary jestem najszczęśliwszym facetem na świecie.
-No to w takim razie gratulacje.-powiedziałem przybijając z nim piątkę
-a teraz przepraszam ale idę zanieść śniadanie mojej księżniczce.-po czym skierował się na górę
~oczami Amy~
Otworzyłam delikatnie oczy. Słońce raziło mnie niemiłosiernie choć z drugiej strony się cieszyłam na taką piękna pogodę. Oddawała ona moje dzisiejsze samopoczucie. Moje przemyślenia przerwały otwierane drzwi. Stał w nich Harry w samych bokserkach. Na jego widok zarumieniłam się i uśmiechnęłam. Przybliżył się do mnie i postawił tacę ze śniadaniem.
-Dzień dobry skarbie. Jak się spało?- po czym ucałował mnie w policzek
-Przy tobie o wiele lepiej. Dziękuję że wczoraj zostałeś.
-Nie masz za co dziękować. Możesz zawsze ma mnie polegać. A teraz czas na śniadanie.
-Dziękuję nie musiałeś.
-owszem musiałem. Jedz a ja idę pod prysznic.-zrobiłam jak mi kazał. Szybko z konsumowałam śniadanie i już miałam wstawać kiedy do pokoju wbiegła Maya.
-Hej.Ciesze się że już wstałaś. Ja zabieram Dan na miasto a ty musisz  razem z Olą wszystkiego dopilnować.
-ale...-nie zdążyłam powiedzieć bo Maya już wybiegła. Nie czekając szybko poszłam do łazienki. Po 30 minutach zeszłam na dół. Harry i reszt siedzieli na kanapie w salonie.
-hej wszystkim-przywitałam się i zajęłam miejsce koło Harrego a on mnie objął. Wszyscy dziwnie na nas spojrzeli.
-No co? -powiedziałam
-czy my o czymś nie wiemy?-spytał Lou
-Nie powiedziałeś im?-spytałam Harrego
-Nie tylko Liamowi. Miałem nadzieję, że powiemy im razem.
-No to słuchamy
-Ja i Amy...-zaczął Harry-jesteśmy od wczoraj razem-dokończyłam
-Tak się cieszę. Szczęścia życz-zaczęli wszyscy i rzucili się na mnie i Harrego
-Dobra koniec tych czułości.Musimy wszystko załatwić. Mamy czas do 19. -powiedział Liam i wyznaczył wszystkim zadania.
~W tym samym czasie~
~MAYA~
Była 11. Zabrałam Danielle do kosmetyczki a później do fryzjera bo sama musiałam się uczesać. O 15 poszłyśmy do Centrum Handlowego.
-Nogi mnie już bolą możemy wracać?-narzekała Dan
-No co ty?! Idziemy kupić ci jakąś zacną bieliznę. Na pewno ci się przyda.-Gdy doszłyśmy do sklepu zaczęłam:
-Sama ty byłam z Olą zanim pojechałyśmy do Paryża. I przydała się. Nie wyobrażasz sobie nawet miny Zayna gdy mu ją zaprezentowałam.-powiedziałam
-no to musiało się dziać?-poruszała śmiesznie brwiami a ja się zarumieniłam. Weszłyśmy do sklepu.  Po poszukiwaniach wybrałyśmy ten zestaw.
-Wiesz. Chciałam z tobą porozmawiać. Mogłybyśmy pójść do parku?-spytała Danielle
-jasne chodź.-Po 15 minutach doszłyśmy na miejsce.Usiadłyśmy na jednej z ławek.
-No to o czym chciała porozmawiać?
-Zastanawiam się z kąt te twoje ostatnie wymioty i mdłości. Czy nie podejrzewasz że możesz być... w ciąży?-zatkało mnie to była ostatnia myśl jaka mi przyszła do głowy.
-Ale to nie możliwe. Robiliśmy to tylko raz ale zabezpieczaliśmy się.-powiedziałam z przerażeniem
-a może lepiej to sprawdzić? Chodź.-pociągnęła mnie. Poszłyśmy do apteki kupiłyśmy test ciążowy i poszłyśmy do jej domu.
-Idź do łazienki ja poczekam.-tak też zrobiłam.Wychodząc ręce mi się trzęsły.
-I co? -spytała Dan
-A więc.. Nie jestem w ciąży.-odparłam z ulgą
-to dobrze?
-no pewnie nie jestem gotowa na dziecko.
-no to w takim razie?
-te wymioty to pewnie zatrucie mówiłam ci już. Dobra.Przebieramy się i idziemy do nas.
-ale po co?
-jak to po co?Wyciągniemy  ich do jakiegoś klubu. Chcesz w piątkowy wieczór siedzieć w domu?
-no racja. To chodź.-poszłyśmy się przebrać. Dan zrobiła mi i sobie makijaż oraz fryzurę. Po 1,5h przygotowaniach byłyśmy gotowe. Była 19 więc w sam raz się wyrobiłyśmy. Ja byłam ubrana w to a Danielle w to. O równej 19 wyszłyśmy z domu Danielle. Zapowiadał się wspaniały wieczór ale nikt nie przewidział że może dla niektórych stać się tragiczny w skutkach.

4 komentarze:

  1. Jak zwykle cudnie;]
    Czekam na nexta;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana świetnie piszesz przeczytałam wszystkie rozdziały dziś.. Są genialne. Czekam na nexta :* Też piszę książkę tylko dopiero zaczęłam :) Jakbyś mogła mnie polecić :) Z góry dzięki a tutaj masz linka do mojego bloga :D Pozdrawiam
    http://nielammiserca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie . Ciekawe dla kogo tragiczny ??

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ;))
    Przez tą końcówkę dałaś mi dużo do myślenia...
    Co się tam wydarzy?

    OdpowiedzUsuń